LIFESTYLEPRZYCZEPA

Skąd pomysł na kupno przyczepy kempingowej?

Każdy pomysł, nawet ten najbardziej spontaniczny, ma swoje podłoże we wcześniejszych doświadczeniach. Co więc wpłynęło na naszą decyzję o zakupie przyczepy kempingowej i skąd w ogóle wzięła się koncepcja na taki sposób podróżowania? 

Od dziecka moje wakacje wyglądały podobnie: każdego roku, na przełomie lipca i sierpnia, jeździłam z rodzicami na pole kempingowe do Krynicy Morskiej. Największą frajdą, oprócz kąpieli w morzu i budowania zamków z piasku, była możliwość spania pod namiotem. Przepiękny las sosnowy, znajdujący się nieopodal plaży, był wówczas moim drugim domem. Szum morza, leniwie kołyszące się wierzchołki drzew i promienie letniego słońca zawsze wprawiały mnie w pozytywny nastrój. Poranne spacery po bułki, smak gofrów z bitą śmietaną, codzienna gra w badmintona, a nawet zupki chińskie serwowane na obiad są dla mnie najlepszymi wspomnieniami! Zawsze zastanawiałam się, jak to jest jechać na „normalne” wakacje, tj. z pełnym wyżywieniem w pakiecie, błękitną wodą oraz noclegiem w klimatyzowanym hotelu… Chociaż nie było mi dane dowiedzieć się, jak wyglądają wczasy all inclusive, nie żałuję, że już w latach wczesnego dzieciństwa zasmakowałam klimatu nadmorskiego kempingu.

Siedem lat później…

W lipcu 2014 roku zaproponowałam Maciejowi wyjazd na krynickie pole namiotowe. Trochę stęskniłam się za tym miejscem, ale ciekawiło mnie również, czy i mojemu chłopakowi spodoba się taka forma spędzania wakacji. Jako, że nie mieliśmy wtedy swojego namiotu, postanowiliśmy zamówić na Allegro najtańszy, jaki tylko się da (w końcu i tak nie wiadomo było, czy Maciej połknie bakcyla). Pozostało nam tylko czekać na przyjście przesyłki. Kiedy wyczekiwana przez nas paczka dotarła, natychmiast sprawdziliśmy, czy wszystko w porządku, a następnie… z najtańszym namiotem, starym polonezem Caro i niewielkimi oszczędnościami, wyruszyliśmy na drugi koniec Polski.

Maciejowi tak bardzo spodobało się życie pod namiotem, że kolejne wakacje zapragnął również spędzić na polu kempingowym. W tym celu sprawiliśmy sobie przestronniejszy i lepszy jakościowo namiot. Tym razem niestety pogoda okazała się być kapryśniejsza… To były najgorsze pod kątem pogody wakacje: niska temperatura za dnia i nieprzyjemnie chłodne noce, zachmurzone niebo lub ciągłe opady deszczu. Ach, ale fajnie byłoby mieć kampera… Przyczepa kempingowa też brzmi nieźle! – pomyśleliśmy, popijając gorącą czekoladę na rozgrzanie. Obiecałam sobie, że za rok odpuścimy namiot i pojedziemy do ciepłych krajów.

We wrześniu 2016 roku nasze ograniczone fundusze nie pozwoliły na wczasy, których nigdy wcześniej nie doświadczyłam. Zdecydowaliśmy postawić na skromny pensjonat we Frydmanie, stanowiący świetną bazę wypadową w Pieniny, czy do Zakopanego. Na chłód już nie mogliśmy narzekać – trafiliśmy na upalny wrzesień, a codzienne śniadania i kolacje, serwowane przez właścicieli, były przepyszne. Jednak czegoś zdecydowanie nam brakowało w tych wakacjach… Kto by pomyślał, że kawałek materiału i zapas konserw może nam tak namieszać w głowach? Dlatego rok później zdecydowaliśmy się na dwutygodniowy wyjazd do Krynicy Morskiej. Było cudownie.

Pomysł na kupno przyczepy kempingowej

Na początku czerwca 2018 roku zapragnęliśmy uciec od otaczającej nas rzeczywistości, zgiełku miasta, obowiązków. Pomyśleliśmy o kupnie mniejszego namiotu, aby pewnego weekendu wyruszyć w świat i chociaż w niewielkim stopniu zasmakować życia w dziczy. Idea ta wydawała nam się piękna sama w sobie, więc zaczęliśmy namiętnie studiować literaturę o biwakowaniu, górskich wędrówkach czy przetrwaniu w lesie. Z biegiem czasu górę wziął rozsądek, a plany spędzania weekendów w dziczy odłożyliśmy na bok. W tym samym okresie zapisaliśmy się do kilku facebookowych grup o charakterze biwakowo-kempingowym i codziennie czerpaliśmy inspiracje z publikowanych tam wypraw, weekendowych wypadów za miasto, wakacji. Pewnego dnia trafiłam na komentarz z linkiem do bloga, na którym dwójka młodych osób publikowała wpisy o remoncie starej Niewiadówki. Sam pomysł bardzo mi się spodobał – Maciejowi chyba jeszcze bardziej, bo codziennie zaczął przeglądać ogłoszenia. Zaczęliśmy więc szukać taniej Niewiadówki, którą sami moglibyśmy wyremontować i wyruszyć w podróż.

Naszym celem okazała się jednak zupełnie inna przyczepa kempingowa – TEC King z 1991 roku. Po pierwsze: była trochę większa, przestronniejsza, z pomieszczeniem przeznaczonym na łazienkę. Po drugie: przyczepa miała meble w całkiem fajnym stanie, więc nie musielibyśmy jej robić od zera. Maciej długo się nie zastanawiał, wypowiedział jedno magiczne słowo: bierzemy. I wzięliśmy. W końcu nie chcieliśmy czekać do późnych lat emerytury, rezygnując z marzeń przez oszczędzanie na wymarzonego kampera… Idea podróżowania z własnym domem na kółkach, gdzie w każdej chwili możesz zmienić swoją lokalizację, jest fantastyczna – czego chcieć więcej? Podobno ludzie, zanim kupią wymarzonego kampera, przechodzą przez trzy fazy: wpierw jeżdżą pod namiot, następnie nabywają przyczepę kempingową, a na sam koniec zmieniają ją na kampera. Jesteśmy ogromnie ciekawi, jak będzie wyglądała druga faza w naszym wykonaniu i jak spisze się nasza nowa-stara przyczepa. Ahoj, przygodo!